Zobacz wywiad z Pawłem Albrechtem, w którym opowiada o swoich początkach w branży nieruchomości.

Wywiad przeprowadził Adrian Gorzycki z Bydgoszczy, który prowadzi kanał na YouTube o nazwie Przygody Przedsiębiorców.
Zajrzyj również na Facebook Adriana – Przygody Przedsiębiorców

Adrian poznał Pawła na sierpniowej Akademii Sourcingu.

Miłego oglądania do samego końca – jest niespodzianka.

 

Transkrypt audycji:

Cześć! Nazywam się Adrian Gorzycki i bardzo miło mi cię przywitać w trzecim odcinku mojego vloga „Przygody przedsiębiorców”. Tym razem moim gościem będzie Paweł Albrecht. Jest to osoba, która działa w branży nieruchomości. Paweł jest również autorem Akademii Sourcingu w której miałem przyjemność uczestniczyć. Dlatego jeśli poszukujecie wiedzy na temat nieruchomości, polecam żeby wybrać się na szkolenie do Pawła. W tym momencie będzie pewna nowość, a mianowicie w opisie całego filmiku znajduje się spis treści, abyście mogli jak najszybciej dotrzeć do interesujących was fragmentów bez konieczności oglądania całego materiału. Tymczasem nie pozostaje mi nic innego jak życzyć wam przyjemnego oglądania i powiedzieć oraz pokazać, że cały wywiad będzie odbywał się w budynku, który widzicie w tle. Jest to Nordic Haven – jedna z najbardziej prestiżowych lokalizacji w Bydgoszczy, a sam wywiad będzie się odbywał na 15 piętrze z bardzo ładnym widokiem na miasto. Cześć Paweł!

Cześć Adrian!

Dziękuję, że zgodziłeś się wziąć udział w trzecim odcinku mojego vloga „Przygody przedsiębiorców”. Zacznijmy od tego, że chcielibyśmy się dowiedzieć, co robiłeś zawodowo przed nieruchomościami? Przez ostatnie 2 lata twoja rozpoznawalność, jak można sprawdzić w internecie, gwałtownie wzrosła. Natomiast jest wciąż niewiele informacji, jak Paweł Albrecht stawał się kim tym jest obecnie? Co robiłeś wcześniej?

Zaczynając od dzieciństwa – zawsze chciałem zarabiać dużo pieniędzy i taki był mój cel. Zawsze codziennie wszystkie moje myśli kłębiły się wokół tego, jak zarobić pieniądze. Tak jak każdy ma różne pomysły, część wychodziła, część nie. W końcu teraz od 2 lat trafiłem na coś, co może nie jest żyłą złota, bo ludzie zarabiają więcej, ale mi się podoba to, co robię i ten poziom zarobków. Jak miałem 16 lat to wyjechałem pierwszy raz na wakacje za granicę do pracy do Holandii. Pieniądze, które tam zarobiłem mam do dzisiaj. Nigdy nie sczyściłem się z pieniędzy do zera.

Godne podziwu.

Czyli wydaję mniej niż zarabiam. Dużo, dużo mniej niż zarabiam. Jeździłem tak do Holandii przez 5 lat, czyli od 16 roku życia co roku wyjeżdżałem przez 5 lat. Po maturze zrobiłem sobie przerwę i rok czasu siedziałem w Holandii, żeby uzbierać na studia tam. Czyli po maturze chciałem przez ten rok utrzymać 10 tysięcy euro, żeby utrzymać się kolejny rok na studiach w Holandii. Tylko i wyłącznie z tego względu, że chciałem poznać bogatych ludzi, a wiedziałem, że jest więcej bogatych osób w Holandii na studiach, bo tam na studia nie idą osoby, które robią to dla babci tylko to są osoby, których rodzice wysyłają za grubą kasę i już rzeczywiście chcą, żeby ta osoba studiowała, bo w Holandii można żyć bez studiów na bardzo dobrym poziomie. Chciałem tam pójść. Na szczęście nie uzbierałem tej kwoty i przeznaczyłem ją na życie w Polsce, na to, żeby iść na życie w Polsce, utrzymywać się na normalnym poziomie.

Będąc już w Polsce co studiowałeś oraz co robiłeś podczas studiów ponad ta standardowa ścieżka edukacyjna?

Studiowałem na Uniwersytecie Ekonomicznym w Poznaniu inżynierię produkcji. Jestem magister inżynier już po 5 latach.

Gratulacje.

Dziękuję. Nic za tym nie idzie poza tytułem, bo studia nie są od tego, żeby nauczyć się tego, co tam jest przekazywane, bo to jest w książkach, można to wygooglować w 10 minut. Na studiach trzeba poznać jak najwięcej osób z którymi będzie można robić biznes w przyszłości. To jest jedna rzecz. Druga rzecz jest taka, że miałem studia dzienne, więc studiowałem „za darmo”, bo płacę teraz w podatkach, które teraz oddaję. Zorganizowałem sobie indywidualny tryb nauczania, czyli poszedłem do dziekanatu, powiedziałem, że muszę pracować, żeby się utrzymać i albo zostaję i mogę przychodzić na zaliczenia, albo nie studiuję.

Też tak miałem. Polecam.

Pani prodziekan za co serdecznie dziękuję, się zgodziła. Praktycznie całą magisterkę prowadziłem firmę i przychodziłem tylko na zaliczenia, które były w miarę proste. Przynajmniej dla mnie. Tak to wyglądało. Poza tym z takich niestandardowych rzeczy – w ogóle nie imprezowałem. Na pierwszym roku wiadomo, na początku trzeba się było ze wszystkimi poznać, ale od drugiego do piątego roku w ogóle nie chodziłem na żadne imprezy. Cały czas zajmowałem się tym, żeby zacząć zarabiać pieniądze. Dołączyłem do organizacji studenckiej, która organizowała wykłady z przedsiębiorcami dla studentów. Robiliśmy największe festiwale biznesu w Polsce. Ja się zgłosiłem do tego, żeby zapraszać prelegentów, czyli byłem gościem od prelegentów. Dzięki temu mogłem poznać bardzo dużo osób. Praktycznie każdego kogo chciałem to mogłem sobie zaprosić i go poznać z tego względu, że stał za mną autorytet uczelni. Ciężko byłoby do obcej osoby zadzwonić do właściciela dużej firmy, która jest na giełdzie i powiedzieć – dzień dobry, chciałbym się z panem spotkać. Jest to niewykonalne. Zresztą sam wiem po sobie, że nie spotykam się ze wszystkimi wtedy kiedy oni chcą. Tylko miałem ze sobą autorytet uczelni i mogłem go zaprosić, bo uczelnia go zaprasza, nie ja. Ale ja byłem organizatorem i mieliśmy chwilę na kawę, na obiad, więc mam w telefonie dużo kontaktów, których nigdy bym nie zdobył dzięki temu, że byłem w organizacji studenckiej.

Jakie były początki samej firmy? Czy było trudno? Co tą trudność największą sprawiało? Czy były momenty zwątpienia, zawahania, czy to jest na pewno właściwy kierunek?

W Polsce przede wszystkim, jeżeli ktoś zakłada firmę i nigdy firmy nie prowadził to pierwszy miesiąc, dwa to jest zabawa z Urzędem Skarbowym, z ZUS-em, nauczeniem się czym jest faktura, czym jest kwota netto, czym brutto, ile się płaci podatków, kiedy, w jakich terminach, na co trzeba uważać, jak to trzymać, komu to zlecić. To jest po prostu masakra, jeżeli ktoś tego nigdy nie robił. Teraz po 2 latach jestem znowu w tym samym momencie, ale z tego względu, że skala biznesu się zwiększyła, są dużo większe przychody i zaczynają się już duże kwestie VAT-u i trzeba to wszystko układać na nowo – tak, żeby to miało ręce i nogi. Pierwsze 2 miesiące walczyłem z tym, żeby się nauczyć, jak życie przedsiębiorcy wygląda. Potem to już skokowo szło do góry – z miesiąca na miesiąc zarabiałem coraz więcej. Całe życie zastanawiałem się skąd ludzie mają pieniądze, czyli dlaczego jedni mają duży dom, a dlaczego inni mają taki samochód a taki samochód. Potem zrozumiałem, że są leasingi, kredyty i wszystko jest na kredyt. Ale teraz już wiem jaka jest receptura na zarabianie pieniędzy. To jest bardzo, bardzo proste. Wystarczy być uczciwym, robić swoje i być konsekwentne. Naprawdę może to brzmi dla osoby, która nie prowadzi firmy, a chce zacząć śmiesznie, ale taka jest po prostu prawda. Jeżeli ktoś chce być pośrednikiem nieruchomości, będzie uczciwy, będzie robił to konsekwentnie, będzie wstawał rano i chodził spać późno to zacznie zarabiać coraz więcej. Jeżeli ktoś otworzy sklep i będzie miły dla klientów i będzie robił to konsekwentnie, jeździł po towar, wracał, nie dosypiał itd. to zacznie ten sklep rozkręcać, po 2 latach te pieniądze zaczną się pojawiać. To jest tak proste jak to. Trzeba mieć tylko odrobinę szczęścia i trafić na rynek, który jest duży. Jeżeli sprzedajemy książki po polsku to sprzedamy 1000 sztuk, a jak sprzedajemy książki po angielsku o sprzedamy 100 tysięcy sztuk. To jest tylko to – efekt skali.

Nieruchomości to branża z perspektywy wielu konserwatywna w której handluje się dobrami o bardzo dużej wartości. Jak w tym wszystkim odnalazłeś się pod kątem swojego wieku? Powiedz wszystkim ile masz lat?

26.

Masz 26 lat i robisz transakcje o bardzo dużej wysokości. Jak w tym wszystkim się odnalazłeś? Czy wiek był jakąś przeszkodą? Czy był jakimś kryterium przez które cię oceniały inne osoby? Czy z powodu zamaskowania wieku nosisz brodę?

Brodę mam dlatego, bo nie chce mi się golić. To jest prosty powód. Powiem uczciwie i otwarcie. Każdy z panów, kto ma brodę to pewnie ma podobny powód. Wygląd to druga sprawa. Jeżeli chodzi o to, czy wiek był przeszkodą – raczej nie. Jeżeli pracuje się w zespole osób i te osoby są starsze – wiadomo, na początku trzeba się do kogoś dołączyć. Jednak te osoby, które są nad nami one rozkładają taki parasol i wtedy jesteśmy pod nimi. Ale jak już się wychodzi na swoje, jest się uczciwą osobą i dotrzymuje się słowa, zawsze odbiera się telefon w dobrych sytuacjach i w tych złych to ten wiek przestaje mieć znaczenie. Zastanawiałem się na czym polega mój zawód. Doszedłem do wniosku, że ja po prostu pomagam ludziom zarabiać pieniądze, czyli dostarczam okazje inwestycyjne na przykład, czyli jest mieszanie za 100 tysięcy złotych, ja je znajduję za 70, pytam się ciebie – Adrian, chcesz kupić? Wiadomo, chcesz kupić. Ja biorę za to na przykład 5 tysięcy prowizji. Ty na tym zarobisz 30 tysięcy i wszyscy są zadowoleni, Niezależnie od tego ile mam lat to jeżeli w grę wchodzą pieniądze i możesz je zarobić to będziesz ze mną rozmawiać..

Czy mógłbyś nieco rozwinąć wątek, czym się zajmujesz? Żeby przybliżyć specyfikę twojej pracy osobie, która jeszcze nie miała okazji cię poznać.

Przede wszystkim zajmuję się sourcingiem – to jest termin z Wielkiej Brytanii, czyli jestem pośrednikiem nieruchomości, który pracuje tylko i wyłącznie z inwestorami. Czyli ty chcesz mieć mieszkanie 80 metrowe, które przerobisz na pokoje do wynajmu to ja ci takie mieszkanie znajdę czy sprzedam już gotowe i będziesz miał taki produkt inwestycyjny. Tak jak mówiłem wcześniej z tą kawalerką, wyszukuję tanich mieszkań poniżej ceny rynkowej i je sprzedaję za prowizje. Takie prowizje są od 5 do 10, nawet do 20 tysięcy złotych.

Nie wyszukujesz tylko kawalerek, żeby była jasność?

Nie. O kawalerkach mówię zawsze, bo jest to bardzo zrozumiałe. A skupiam się głównie na większych mieszkaniach, na dużych metrażach. O tym możemy powiedzieć. Oprócz tego zajmuję się finansowaniem projektów, czyli zbieram pieniądze od inwestorów i przekazuję je dalej lub teraz sam tworzę grupy kapitałowe i razem z inwestorami inwestujemy pieniądze. Jak ktoś wejdzie na kanał na YouTube „Albrecht o nieruchomościach” – tam wrzucamy filmy z naszych inwestycji i tam można zobaczyć, czym się zajmuję. Tworzę też gotowce inwestycyjne, czyli kupuję duże mieszkanie, przerabiam je na pokoje, meblujemy z Ikei, kupujemy meble z Ikei i wstawiamy, lokujemy tam najemców i to są mieszkania gotowe na wynajem i takie rzeczy sprzedaję.

Jeśli ktoś chciałby współpracować z Pawłem Albrechtem to co musi zrobić? Kogo poszukujesz do współpracy?

Na ten moment potrzebuję osoby, która mnie odciąży czasowo, czyli asystentki tak naprawdę. Przed wywiadem umieściłem ogłoszenie o pracę. Mam nadzieję, że jak już oglądam ten wywiad to już mam tą osobę i pozdrawiam. Taką mam nadzieję. Bo mamy wszystko – mamy pieniądze od inwestorów wystarczającą ilość, mamy osoby, które dostarczają nam okazji i mamy ekipy remontowe, mamy wszystko tak naprawdę. Tylko brakuje nam czasu. Musimy wejść na kolejny poziom, czyli w inwestycje deweloperskie. Teraz jesteśmy w bardzo ładnym miejscu w Bydgoszczy inwestycji deweloperskich właśnie i takie rzeczy docelowo chciałbym robić.

Duża skala.

Tak. Umówmy się, że wyremontowanie mieszkania 80 metrów to nie jest budowa wieżowca.

Apartamentowca.

To są dwie różne rzeczy. To już jest inny sztab ludzi, inna skala. To już nie są nieruchomości tylko zarządzanie zespołem.

Jak inwestycyjnie oceniasz Bydgoszcz? Różnie o Bydgoszczy mówią, natomiast słyszałem, że inwestycyjnie podobno jest całkiem okej.

Jest pięć miast w Polsce, które są najlepsze do inwestowania w nieruchomości. Czyli mamy takie miasta jak Bydgoszcz, jak Łódź, może Szczecin, Rzeszów. To są miasta w których ceny nieruchomości są bardzo niskie. My na przykład we Wrocławiu kupujemy mieszkania za 300-400 tysięcy, a takie samo mieszkanie w Bydgoszczy kupisz za 150-200 na 4-5 piętrze, jeżeli są piąte piętra w kamienicach tutaj.

Jest to możliwe.

To jest połowa ceny. A stawki najmu są takie, że my wynajmujemy pokój we Wrocławiu za 700 złotych plus rachunki, a w Bydgoszczy wynajmiesz ten pokój za 600, 700 czasami.

Stawka jest bardzo podobna.

Czyli stawka najmu jest ta sama, a cena nieruchomości jest dwa razy niższa. To jest jedna rzecz. Pod względem inwestycyjnym Bydgoszcz jest naprawdę dobra dla inwestorów, którzy chcą mieszkania na wynajem. Ale z drugiej strony…

Jakie jest ryzyko?

Umówmy się, że Bydgoszcz jest miastem klasy B. Klasa A to jest Wrocław, Warszawa, Gdańsk, Kraków. Nie ma się co oszukiwać. A jeżeli chodzi o Bydgoszcz to za 20-30 lat nie wiadomo co tu będzie. Już teraz jest coraz mniej ludzi na studiach i ja też przeprowadzam się z Poznania do Wrocławia, bo już widzę, że w Poznaniu jest coraz mniej studentów. Może dojść do sytuacji, że ci ludzie uciekną i jeżeli będziesz miał kilkadziesiąt mieszkań na wynajem tutaj to może się okazać, że masz 50% obłożenia. Nie wiem tego. Na dzień dzisiejszy wiem, że Bydgoszcz jest dobra na dzień dzisiejszy do inwestowania, bo miasta klasy A typu Warszawa zawsze się obronią.

Kilkukrotnie słyszałem, że wstajesz bardzo wcześnie rano, kładziesz się bardzo późno spać. Z jednej strony to jest w pewien sposób standardowy schemat osób, które osiągają bardzo dobre wyniki, bo po prostu dużo pracują konsekwentnie itd. Jak twój dzień wygląda krok po kroku? Ciężko sobie wyobrazić, że jeżeli wstajesz o 5, kładziesz się o 1 to jesteś tak naprawdę na chodzie przez 20 godzin. Co przez ten czas się dzieje?

Po pierwsze – rozmawialiśmy na początku o tym młodym wieku, że w 2 lata ta popularność wzrosła. Jeżeli ktoś ma 30 lat i pracuje przez 6 godzin dziennie to przez 2 lata zdobędzie doświadczenie – te 6 godzin razy miesiąc razy rok razy dwa lata. Jeżeli ktoś pracuje po 12-13 godzin dziennie to nadrabia ten czas i doświadczenie, które można zrobić w 2 lata zrobi w pół roku. Ja wyszedłem z takiego założenia, że będę wstawał wcześniej i szedł spać później. Teraz kiedy mam energię, możliwości, mogę to robić na 100% to chcę to wykorzystać. Zacząłem nastawiać budzi na początku na 6 – było to ciężkie. Potem na 5:30, potem na 5. Taktyka jest taka, że przez pierwszy tydzień jest to nie do wykonania, ale już mam na to patent – odkładam daleko budzik i wtedy muszę iść i wyłączyć go i już od razu wstaję. 5 rano wstaję. Niestety albo stety, od razu siadam do komputera i odpisuję na wszystkie maile. Jak mam odpisane maile, coś tam jeszcze porobię to jest już 8 rano. Zobacz, od 5 do 8 mam 3 godziny i przez 3 godziny załatwiłem praktycznie cały dzień – zrobiłem sobie plan, mam jakieś spotkania. A ludzie o 8 dopiero jadą do pracy, a ja już jestem po pracy. Druga sprawa – pracuję w domu. Mamy biuro we Wrocławiu w którym teraz pewnie będę częściej, bo się tam przeprowadzę, ale pracuję w domu. Wszystkie rzeczy poza pracą, czyli jedzenie, znajomi itd. mam na miejscu, bo jestem cały czas w domu i nie tracę czasu na dojazd – nie jadę godzinę w jedną i w drugą, mam ten czas zaoszczędzony. Jedna książka dziennie, jakieś jedno nagranie.

Jedna książka dziennie?

Tak.

Cała?

Tak. Są książki, których nie da się przeczytać w cały dzień, ale są niektóre książki, które można przez jeden dzień czy na drugi dzień sobie przełożyć i przeczytać. Kiedyś w grudniu zrobiłem sobie takie wyzwanie, że czytałem jedną książkę dzienną całą, niezależnie od tego ile miała stron i da radę. Tylko w pewnym momencie jak się czyta te wszystkie książki to one się powtarzają. Czyta się jedną książkę i widzi się, że ten autor spisywał to z drugiej i już można część stron przekartkować. Na początki czytałem od deski do deski. Wracając do mojego dnia – wstaję rano, odpisuję na maile, jest 8, potem jakieś spotkania, potem odbieram telefony i przekazuję je dalej, bo na tym polega moja praca. Jak wejdziecie na kanał na YouTube to zobaczycie, że nagrywam filmy, to też mi zajmuje czas, żeby pojechać, nagrać. A resztą zajmują się moi wspólnicy, którzy wykonują tą pracę na miejscu w terenie. Ja jestem gościem z internetu, a oni są ludźmi od nie chcę powiedzieć czarnej roboty, bo będą to oglądać, pozdrawiam Wrocław, ale od roboty w terenie.

Przechodzimy do tygodnia. Powiedziałeś w jednym poście, że w ciągu tygodnia kupujecie nieruchomości za prawie milion złotych. Jak utrzymujecie takie tempo? Chyba że to jest tajemnica.

Nie, wszystko jest powiedziane w internecie, na stronach, to widać w postach, które czytałeś. Pozyskałem od inwestorów 600 tysięcy złotych na umowy pożyczki. Wszystko jest załatwione legalnie, zapłaciliśmy od tego PCC itd., są umowy. Za te pieniądze kupujemy nieruchomości. Za 600 tysięcy we Wrocławiu kupiliśmy – ostatnio za pół tej kwoty jedną nieruchomość, którą sprzedamy z zyskiem i została nam jeszcze jedna kwota za którą kupimy mniejsze mieszkanie i obracamy dwoma mieszkaniami. Remont dużego mieszkania robimy 3 tygodnie maksymalnie, więc po 3 tygodniach wystawiamy to mieszkanie na sprzedaż, ono się sprzedaje chwilę, jeżeli jest kupiec za gotówkę, jeżeli kredyt to dłużej. No i pieniądze się odblokowują. Jeżeli mam 600 tysięcy to w Bydgoszczy byśmy za to kupili 3 duże mieszkania. To mam 3 mieszkania w ciągu tygodnia kupione, po 3 tygodniach jest remont, w czwartym sprzedaż. To po miesiącu mogę kupić kolejne trzy. My mamy własnych środków tych z pożyczek 600 tysięcy, plus gotówka własna nasza prywatna, która wynika z naszej działalności plus mamy inwestorów z którymi inwestujemy razem. Łącznie mamy do dyspozycji ponad 10 milionów złotych. Nie da się wydać tych pieniędzy. Może jak ktoś to ogląda, wydaje mu się – gdybym miał 10 milionów to bym je wydał. Na co? To jest pytanie – na co? To są inwestycje deweloperskie już na które nie mamy możliwości na ten moment, chociaż do tego dążymy. Mamy po prostu dużo ekip budowlanych, które są w stanie jakąś określoną ilość mieszkań przerobić, mamy na to kapitał i dlatego jest tego tak…

Jest taki efekt kuli śniegowej, że to cały czas rośnie, nabiera tempa?

Może pokażę obrazowo. Robimy mieszkania na pokoje, czyli kupujemy mieszkania na przykład 4-pokojowe, dzielimy salon na pół, powstają dwa pokoje i jak się uda jeszcze jakiś jeden pokój podzielić to też. Mamy 6 pokoi z 4 pokoi. Jeżeli meblujemy jeden pokój to jest osoba w pokoju numer 1, która skręca meble. Potem przechodzi do pokoju numer 2 w którym też skręca meble. Ale w pokoju numer 1 jest już pani, która sprząta, czyści po remoncie, czyli jest wszystko na zamek – jeden pokój umeblowany, posprzątany, zamknięty. Drugi umeblowany, posprzątany, zamknięty. A są ludzie, którzy nie podchodzą do tego systemowo – to jest jedna z rzeczy, które rozwijałem na studiach lean management, że trzeba każdą rzecz, którą robimy usprawniać i automatyzować. Czyli my staramy się widzieć wszystkie rzeczy, które zabierają nam czas na inwestycji i sprawiać, że to dzieje się szybciej i dzięki temu mamy takie tempo.

Czy mógłbyś powiedzieć nieco więcej o Akademii Sourcingu, którą prowadzisz?

Ty byłeś uczestnikiem ostatniej Akademii Sourcingu, więc może przewrotnie zapytam ciebie – czy ci się podobało? Czy warto było przyjechać?

Ja byłem bardzo zadowolony, a jednocześnie zaskoczony, że jest tak duża dysproporcja ceny w stosunku do wiedzy, którą się wyciąga. Może nie powinienem tego mówić, ale moim zdaniem cena jest zwyczajnie za niska. Oczywiście, to daje znacznie większą dostępność, przyjdzie więcej osób itd. Ja byłem bardzo usatysfakcjonowany tym, że za tak niewiele dostało się tak dużo.

Tak. Rozumiem, że oglądają nas osoby, które chcą zaplanować swój biznes – to jest klasyczny lejek sprzedaży. Czyli oglądasz film ze mną na YouTube, który jest bezpłatny, dostajesz fajną informację czy audycję „Albrecht o nieruchomościach”. Oglądasz i mówisz – fajnie, sprawdzę więcej. To jest za darmo. Czyli wrzucam coś za darmo. Potem przychodzisz do Akademii Sourcingu, która jest za kilkaset złotych. Przyjeżdżasz na tą Akademię i dzięki temu ja poznaję masę ludzi, którym potem coś sprzedam albo od nich coś kupię. Każdy jest zadowolony w tym układzie, bo jeżeli chcesz mieć mieszkanie na wynajem i kupisz ode mnie takie gotowe mieszkanie to jesteś zadowolony, ja jestem zadowolony i każdemu pieniądze się zgadzają. Dlatego chcę poznać jak najwięcej osób z którymi w przyszłości zrobimy biznes. Dzisiaj absolwentów jest już kilkaset, chyba pod czterysta podchodzi. Mogę załatwić każdą sprawę jaką chcę praktycznie, bo to są ludzie z różnych branż – są lekarze, są osoby, które mają sklepy i zawsze gdzieś jakaś zniżka, zawsze coś, nocleg w każdym mieście w Polsce. To jest to.

Spodziewam się jaka będzie odpowiedź, ale chciałbym, żeby widzowie tego posłuchali – dlaczego podczas Akademii Sourcingu tak duży nacisk kładziesz na to, aby był aktywny networking między uczestnikami? To jest niby oczywiste i proste, a jednak dla wielu jeszcze nie.

Wszystkie pieniądze, które zarabiam i im więcej ich zarabiam wynikają z tego, że znam coraz więcej osób, które mają coraz większy portfel. Czyli im więcej ja mam pieniędzy, tym ludzie, którzy mają większy portfel są bardziej na mnie otwarci. To tylko i wyłącznie z tego wynika. Networking jest kluczem do tego, żeby zarabiać więcej. Im więcej mamy znajomości, tym więcej zarabiamy. Tak to jest, z tym się nie da dyskutować. Jeżeli jedziesz na szkolenie i siedzisz tam od 10 do 17 to o 17 już nie pamiętasz, co było o 10. Taka jest prawda, umówmy się. Każdy studiował, chodził do liceum i wie, jak życie wygląda. Sama wiedza przenika, ale zostanie ci numer w telefonie do osoby, czyli na przykład do mnie – poznaliśmy się na Akademii, teraz nagrywamy wywiad. To jest właśnie to. Z jakimś innym uczestnikiem zrobię coś innego, oni zrobią coś ze sobą, co przyniesie im zysk, więc to jest klucz, bo wiedza przeminie, ale kontakty pozwalają na rozwijanie się dalej, sprzedawanie swoich produktów.

Jak osoba, która jest początkująca, która ledwo przeczytała jedną książkę, obejrzała kilka audycji z tobą bądź jakichś innych na YouTube ma się odnaleźć w świecie networkingu na zasadzie, że jest nowicjuszem i nagle ma podejść do kogoś o wiele bardziej doświadczonego? Jak rozmawiałem z osobami, które są bardzo początkujące to one mają zwyczajną obawę jakiegoś odrzucenia i mają obawy, żeby zapytać. Czy mógłbyś się do tego odnieść?

Bardzo dobre pytanie. Tu bym chciał powiedzieć o dwóch rzeczach. Jedna jest taka – jak podejść? Przede wszystkim polecam książkę Dale Carnegie „Jak zdobyć przyjaciół i zjednać sobie ludzi”.

Klasyka.

Tak. Wystarczy to przeczytać i będzie odpowiedź na to pytanie. Zachęcam do tego, żeby zacząć taką rozmowę od komplementu, czyli jak się podchodzi do kogoś, chce się coś załatwić to trzeba tą osobę czymkolwiek pochwalić. Dowiecie się z tej książki, jak to robić. Jeżeli chodzi o eventy i osoby początkujące i o zaawansowanych inwestorów czy nieinwestorów, na jakiekolwiek szkolenie jedziecie to jest taka zasada o której usłyszałam od Grzegorza Turniaka, którego pozdrawiam, który na swoim wykładzie „Never stand alone”, chyba jest na YouTube, mówi tak, że jeżeli się jest początkującym i jedziesz na jakieś wydarzenie to 80% wiedzy, którą tam pozyskasz będzie pochodziła ze sceny od prelegentów, a tylko 20% czasu będziesz przeznaczał czasu na networking. Jak się jest zaawansowaną osobą to trzeba jechać na event tylko i wyłącznie po to, żeby 80% czas rozmawiać z uczestnikami szkolenia o tym, co nas interesuje, a 20% uwagi skupić na szkoleniu. Zaawansowanych nie interesuje, co jest ze sceny, bo oni to wiedzą – albo lepiej, albo już to przerobili sami. Oni powinni się skupiać na networkingu, a początkujący na początku jadą na jedną edycję konferencji po wiedzą, na drugą po wiedzę, a na trzeciej już wiedzą co tam jest i budują kontakty.

Często ja się spotykam ostatnio, że wszyscy wynajmują, wszyscy flipują, na najmie już się nie za bardzo opłaca itd. Czy ty uważasz, że to twierdzenie jest prawdziwe? Czy osoba, która dopiero zaczyna miałaby szansę pójść podobną ścieżką jak ty? Czy to jest jeszcze realne?

Tak, bo to zależy od środowiska w jakim się obracamy. Mam znajomych za granicą, ostatnio rozmawiałem z koleżanką, która powiedziała, że nikt tego nie robi… Nie, ona powiedziała, że gdyby to było takie fajne to by każdy to robił. Ona nie zna kogoś, kto to robi. A ja mówię – widzisz, a ja nie znam osób, które tego nie robią. Czyli ja się obracam w środowisku tych kilku tysięcy osób w Polsce, które to robią, a ona nie zna nikogo, kto to robi. Ale my jesteśmy malutką grupą. Jeżeli też obracasz się w środowisku ludzi, którzy to robią to wydaje ci się, że to wszyscy robią, ale tak nie jest. Dla normalnego Kowalskiego kupienie mieszkania za 300 tysięcy złotych to jest decyzja życia i on tam będzie mieszkał do śmierci. A dla nas to jest jak pójście po bułki już. Jeżeli my jesteśmy u notariusza co tydzień i robimy transakcje na milion, jedno mieszkanie za tyle, drugie za tyle to dla nas to jest normalna wizyta jak w sklepie, więc jesteśmy z tym obyci. Ale takich ludzi jest mało.

Czyli można to powtórzyć? Nadal na nieruchomościach można zarabiać?

Jak najbardziej. Wystarczy przejechać się ulicą, zobaczyć puste działki… Tu kamera nie obejmuje, ale tu jest na przykład pusta działka, jest centrum Bydgoszczy. Właśnie w takich miejscach jak Łódź, Bydgoszcz są miejsca, gdzie wystarczy jechać samochodem i powiedzieć – chcę to mieszkanie, chcę to działkę, bo nikt z nią nic nie robi. Potrzebny jest inwestor, który zainwestuje pieniądze, dokona renowacji, ulepszenia, coś zbuduje i można na tym zarobić. A mieszkanie były, są i zawsze będą. Zawsze procent mieszkań czy 2% jest w obrocie. Czyli jak mamy blok, gdzie jest 100 mieszkań to jedno czy dwa mieszkania zawsze będą na sprzedaż.

Dotknęliśmy początkujących osób. Teraz troszeczkę porozmawiajmy o zaawansowanych. Czy z twojej perspektywy im dłużej jesteś w biznesie, czy zmienia się sposób przyswajania wiedzy przez ciebie? Czy robisz teraz coś innego niż robiłeś na samym początku?

Tak, to też jest dobre pytanie. Na początku moja nauka wyglądała tak, że przeczytałem wszystkie możliwe książki. Wszystko to, co jest w Polsce na temat w ogóle biznesu itd. nie chcę powiedzieć, że jest do kitu, ale trzeba się tego uczyć po angielsku. Trzeba znać angielski i szukać tego w angielskich materiałach. To jest podstawa. Wyszukałem wszystkie książki o nieruchomościach w Polsce i w Anglii i je przeczytałem, obejrzałem wszystkie filmy o nieruchomościach z Asbiro, wszystkie wykłady, które się dało obejrzałem i tak oglądałem wszystkie materiały. Potem ta wiedza zaczynała się już powtarzać, już było ciągle to samo. Teraz nie skupiam się na tym, żeby pogłębiać tą wiedzę, tylko żeby zarabiać pieniądze. Na początku skupiałem się na tym, żeby jak najwięcej wiedzieć, a teraz skupiam się na tym, żeby jak najmniej czasu użyć, żeby zarobić jak najwięcej pieniędzy, bo już wiem, jak się to robi. Teraz mam pieniądze na to, żeby zapłacić komuś, żeby mi powiedział, jak to zrobić. Czyli jeżeli teraz mam problem z księgowością, muszę rozwiązać coś pod kątem podatkowym to ja nie będę czytał przez cały dzień, jak to zrobić tylko zapłacę komuś tysiąc złotych i niech on mi to zrobi. A ja w tym czasie zarobię 10.

Czyli osoba, która finansowo rozwija się coraz bardziej dynamicznie, już dysponuje tymi środkami, z twojej perspektywy powinna kupować wiedzę innych osób?

Kupować czas innych osób. Tak jak na studiach – jeżeli ktoś jest na studiach na rachunkowości i uczy się rzeczy, których się potem nie stosuje w firmach, jakichś dziwnych tabelek jeszcze liczonych na papierze. My mieliśmy egzamin z rachunkowości i musieliśmy liczyć księgowość firmy na papierze zamiast na Excelu. Umówmy się – to nie jest to, mamy XXI wiek. Są rzeczy, których się nie trzeba uczyć, bo można za nie zapłacić. Dzisiaj najważniejszą rzeczą dla mnie jest czas.

Powiedziałeś nam podczas Akademii Sourcingu, że najbardziej niedocenianym elementem w pracy inwestora jest tempo. Ja to usłyszałem po raz pierwszy u ciebie. Czy mógłbyś to troszeczkę rozwinąć?

Tak. Na nieruchomości i na każdym flipie, który jest dobry można zarobić minimum 30 tysięcy. Flip to jest kupuję mieszkanie, remontuję, sprzedaję. Całość trwa 3 miesiące od kupienia do sprzedaży przez remont. Jeżeli ja zarobię 30 tysięcy przez 3 miesiące to wychodzi 10 tysięcy złotych na miesiąc. Ale jeżeli zrobię tego flipa w 3 tygodnie to mam 30 tysięcy w 3 tygodnie. Całą gotówkę wyciągam i w drugim miesiącu zarabiam znowu 30 tysięcy i w trzecim miesiącu znowu 30 tysięcy. Oczywiście, rzucam tak kwotami, ale można pieniądze pożyczyć od inwestorów, obracać trzema mieszkaniami na raz. Pieniądze w nieruchomościach nie są przeszkodą. Jak doczytacie sobie potem w materiałach, które znajdziecie to pieniądze w nieruchomościach nie grają żadnej roli, jeżeli chodzi o nabywanie nieruchomości, bo bardzo prosto można je zdobyć.

Dużo ważniejsze jest tempo aniżeli za wszelką cenę uzyskanie jak największej tej ceny ostatecznej za mieszkanie? Czyli nie 5-10 tysięcy, tylko nawet niech zarobimy 20 tysięcy, ale niech to będzie w miesiąc, a nie 30 w 3 miesiące.

Tak. Jeżeli mamy styczeń, kupujemy nieruchomość i remont miałby trwać 3 miesiące, czyli do końca marca i mielibyśmy zrobić ładną ściankę, coś tam i zarobiliśmy 5 tysięcy więcej i trwałoby to 3 miesiące. To lepiej nie robić tej ścianki czy czegoś tam, zrobić to w miesiąc, zarobić nawet dychę mniej, czyli 20 tysięcy na przykład, ale wykorzystać te pieniądze do kolejnego projektu i w drugim miesiącu zarobić kolejne 2-3 dychy. Tempo jest kluczem. Lepiej zarabiać duże kwoty niż się bawić przez jakiś czas z małymi tysiącami.

Czy znasz mity odnośnie inwestowania w Polsce? Już różne historie słyszałem. A to, że nie da się zarabiać na najmie to jest jeden z nich.

Mit w który ja wierzyłem to inwestowanie w kawalerki jako najlepszy sposób na inwestowanie pieniędzy w nieruchomości na wynajem – to jest bez sensu. Ma to sens tylko wtedy kiedy już nazbieraliśmy odpowiednią ilość pieniędzy i chcemy bezpiecznie ulokować swój kapitał. To wtedy to jest defensywne podejście – okej, kupuję kawalerki, są bezpieczne, łatwiej się wynajmują. Drugi mit to jest taki, że żeby inwestować w nieruchomości trzeba mieć pieniądze. Siedzimy teraz w budynku, który bardzo dużo kosztował. Pytanie – ile właściciel tego budynku czy spółka, deweloper, który to kupił ile na to wydał własnych pieniędzy z własnych kieszeni? Ja kupiłem – możecie zobaczyć na YouTube, na Facebooku – dwie nieruchomości za łączną kwotę 640 tysięcy i wydałem na pociąg z Poznania do Wrocławia 36 złotych w jedną stronę i na obiad przed notariuszem. A kupiłem coś za 640 tysięcy. Nie trzeba mieć pieniędzy, żeby inwestować w nieruchomości, tylko trzeba wiedzieć, jak je zarabiać, w jaki sposób. A pieniądze same się znajdą. To są te dwa mity – kawalerki i żeby zacząć inwestować, trzeba mieć pieniądze. Większość osób myśli sobie tak – najpierw pojadę za granicę, zarobię 200 tysięcy, wrócę i będę inwestował. Po co? Siedź w Polsce, pożycz 200 tysięcy ode mnie nawet, zrób nieruchomość, oddaj mi 10 tysięcy, sobie zarób 10 tysięcy i masz to samo, tylko połowę mi oddajesz. W pewnym momencie będziesz miał własny kapitał plus ten pożyczony i robisz tempo.

W takich wywiadach bądź wywiadach tekstowych bardzo mocno uwypukla się stronę succes stories, jak coś się udało. Może powiem troszeczkę zbyt bezpośrednio, ale powiem – przyglądając się twojej ścieżce w internecie, temu co jest dostępne oczywiście to można odnieść wrażenie, że masz wręcz nieskazitelną ścieżkę zawodową. Czy był jakiś zakręt naprawdę poważny?

Na ten moment nie. Wynika to z tego, ze bardzo często mówię „nie”, czyli często odmawiam. Nie angażuję się w projekty, które są zawiłe prawnie, technicznie. Jest bardzo dużo nieruchomości, kamienic w centrum na których można bardzo dużo zarobić, ale to jest droga przez męki i niepowodzenia. Ja robię tylko mieszkania, które są sprawdzone prawnie, technicznie i wtedy wszystko idzie gładko, bo nie da się na tym stracić. Jeżeli ludzie mieszkają w budynku obok w klatce i żyją to jest to znak, że nic się z tą nieruchomością nie może stać. Nieruchomości są ubezpieczone, więc w razie jakiegoś nieszczęścia dostajemy pieniądze z ubezpieczenia. Dlatego tym się zajmujemy. Pomimo tego, że są bardzo duże kwoty, w momencie jak kupujemy poniżej ceny rynkowej to jest to bardzo bezpieczne. Stworzyłem sobie taki arkusz w Excelu w którym widzę, że jeżeli nieruchomość kosztuje rynkowo 100 tysięcy złotych, a ja ją kupię za 50 to nic się nie może złego stać. Ja angażuję się tylko w takie projekty. Zbieram też pieniądze od inwestorów. Bardzo duża grupa ludzi chce, żebym te pieniądze, które mam, bo mamy ich za dużo odo inwestorów i już nie jesteśmy w stanie ich wydać przekazywać je dalej. Tego nie robię. Dlaczego? Gdybym wskazał inwestorowi A osobę B, której ma pożyczyć pieniądze na jakiś projekt i ta osoba by nawaliła to pretensje są do mnie.

To jest kwestia wiarygodności.

Wtedy pojawiłyby się komentarze w internecie, że była taka sytuacja, że Albrecht coś polecił i coś nie wyszło. Dlatego nie robię tego. Staram się budować swój wizerunek w ten sposób, żeby był nieskazitelny i odsuwam się od rzezy, ludzi, pomysłów, które mogą mi ten wizerunek popsuć, bo na nich po prostu zarabiam.

Czyli twoją wypowiedź można zamknąć w takiej klamrze, że masz swoje zasady, których bardzo mocno się trzymasz bez względu na wszystko?

Tak. Nie podejmuję ryzyka, które może zepsuć mi wiarygodność. Jeżeli zarobiłbym na ryzykownym projekcie 100 tysięcy złotych to za 100 tysięcy złotych można sobie kupić samochód wyższej klasy używany. Volkswagena Passata można sobie kupić za 120 tysięcy nowego z salonu. Co z tego, że będę miał Volkswagena Passata, jeżeli w internecie będzie się ciągnęło za mną negatywne wrażenie i w przyszłości nie zarobię iluś tam milionów?

Tylko z tego powodu.

Tylko z tego powodu. Patrzę na to długofalowo. Wiem, że idzie to do potęgi. Te moje zarobki idą z miesiąca na miesiąc coraz więcej zarabiam i wiem, że to dojdzie do momentu do którego chcę. Nie chcę tego popsuć.

Zacznę w dość nietypowy sposób kolejny pytanie, bo będzie o magicznej różdżce. Gdybyś ją miał to jaką jedną rzecz byś zmienił na rynku nieruchomości w Polsce i dlaczego?

To jest pytanie z serii „złapałem złotą rybkę i mam jedno życzenie”. Ja sobie zawsze myślałem, że jakbym coś takiego zrobił to bym powiedział, że moim jedynym życzeniem jest to, żebym miał 5 życzeń. Tutaj macham różdżką i chcę mieć dwa życzenia.

Sprytnie.

Tak. Pierwsze życzenie jest takie, że zmieniłbym podejście banków do nieruchomości na wzór angielski. Dzisiaj w Polsce, jeżeli mam 30 tysięcy złotych, mogę wziąć kredyt hipoteczny, kupić mieszkanie, sprzedać je i na nim zarobić. Jest to trudno zrobić na kredyt hipoteczny, ale jest to do zrobienia. W Anglii jest coś takiego, że jest remortgaged, czyli wkładam 30 tysięcy w nieruchomość własnej gotówki, bank mi finansuje resztę, robię remont. Oczywiście nieruchomość musi być poniżej ceny rynkowej. Ta nieruchomość może zostać w moim portfelu, nie muszę jej sprzedawać i bank odda mi wszystkie pieniądze, które wsadziłem w remont, czyli odda mi górkę, którą wsadziłem i zwiększy mi ratę kredytową. Czyli mam 200 funtów raty kredytowej, najemcy płacą mi tysiąc i jestem osiem stów do przodu, a po remortgagedu bank zwiększy mi ratę do 400, najemcy płacą tysiąc, więc dalej mi zostaje 600. Ale wyciągam całą kasę, którą wsadziłem. W wielkim skrócie. Możecie sobie doczytać, jak remortgaged wygląda, powiedziałem to obrazowo. Teraz wyciągam cała kasę i kupuję drugie mieszkanie, ale to mieszkanie dalej jest moje. Kupuję kolejne, kolejne, kolejne. W Polsce nie ma czegoś takiego, bo w Polsce można mieć mieszkanie na własne cele mieszkaniowe, czyli kupuję na kredyt hipoteczny, ewentualnie drugie mieszkanie i koniec. Więcej to mogą być tylko kreatywne sposoby inwestowania, tak jak my robimy z inwestorami. Zmieniłbym to podejście banków i zmieniłbym prawo, bo w przypadku gruntów, deweloperki i takich budynków jak ten w który jesteśmy to nie są nieruchomości, tylko to jest żonglerka papierami, co można, czego nie można, pozwolenia itd. Praca w nieruchomościach to nie jest praca z budynkami, tylko z segregatorami, z podatkami. To był zmienił, uprościł. Żeby Polska była gotowym krajem wystarczyłoby wyciąć wszystkie przepisy, tak jak była ustawa Wilczka – wyciąć wszystko, zrobić jakiś dekalog kilkunastu, kilkuset przepisów i pozwolić ludziom zarabiać pieniądze. To jest tak proste jak to.

Zgadzam się absolutnie z tym, bo przykłady takich miejsc jak na przykład Hongkong, który e ciągu 50 lat stał się jednym z głównych centrów finansowych na świecie pokazują, że takie pozwolenie ludziom swobodnie działać daje najlepsze rezultaty. Nie ma sensu wymyślać koła na nowo, bo nie ma takiej potrzeby. Żeby nie było, że Paweł Albrecht jest cyborgiem pracującym od rana do wieczora – co robisz w wolnym czasie? Jeżeli w ogóle takowy masz.

To jest ciekawe pytanie, bo ja nie traktuję mojej pracy jako pracy i czas wolny. Ja chcę to robić, lubię to robić. Wstaję dlatego o 5 rano. Nikt nie jest w stanie wstawać o 5 rano do pracy codziennie będąc przymuszonym. Można pracując na etacie, bo trzeba. Ale mi chodzi o to, że ja lubię to robić, chcę wstawać o 5, dlatego ten budzik o 5 codziennie dzwoni. W międzyczasie zadzwonię sobie do znajomych, do rodziny, gdzieś pójdę, wsiądę na rower, pojadę, wrócę, pójdę do sklepu, coś zjem, wrócę do domu, popracuję w domu. Ja tego nie traktuję jako rozróżnienie – praca-czas wolny. Dla mnie to jest wszystko jedna całość. Byłem ostatnio na wakacjach. Pierwszy raz w życiu byłem na wakacjach za które zapłaciłem w tym roku. Mam 26 lat, pierwszy raz w życiu pojechałem za zapłacone wakacje do Dubaju do znajomego. Całe życie marzyłem o tym, żeby usiąść na basenie, zrobić sobie fotkę, że jest basen, palmy i to tamto. Po 15 minutach – gdzie jest mój komputer? Po prostu wiedziałem, że marnuję czas. Ile można się opalać? Wiem, że nie ma czegoś takiego, że się zarobi 20 milionów, jedzie się na Bahamy i się leży, bo to leżenie się nudzi. Trzeba coś robić pożytecznego dla innych, bo inaczej to nie ma wszystko sensu. Dlatego nie rozgraniczam mojej pracy i czasu wolnego. W wolnym czasie motoryzacja. Teraz jest coraz więcej pieniędzy, można się bawić w sporty motorowe i myślę, że raczej w tym kierunku mój czas wolny będzie szedł.

Z jednej strony jakie rady masz dla osób, które dopiero zaczynają?

Jakie mam rady? Przede wszystkim wstawać o 5 i spać o 12 – tak długo jak tylko macie siłę. W tym czasie poznać jak największą ilość osób z którymi chcecie robić biznes. Wybrałbym sobie jedną osobę, jednego mentora, którego chcecie poznać w waszej branży, poszedł do niego, pochwalił go za to, jakim jest człowiekiem i powiedział, że chcę dla niego za darmo pracować. Ja też tak zrobiłem i działa. Czyli szukanie jednej osoby, chwalicie go, mówicie, że chcecie dla niego pracować miesiąc za darmo. Gwarantuję wam, że wygenerujecie taki zysk, że ta osoba się z wami podzieli pieniędzmi. Jak się nie sprawdzicie to trudno, życie jest jedno, trzeba próbować, pójdziecie do innej osoby. W momencie kiedy będziecie uczyć się od tej osoby to staniecie się taka jaka ona, czyli jesteśmy wypadkową pięciu naszych najbliższych znajomych. Jeżeli zastanowicie się, kto jest waszym znajomym i policzycie pięć takich osób to zarabiacie pewnie tyle samo albo podobnie. Zachęcam do tego, żeby wymienić tą piątkę znajomych na ludzi bogatszych od siebie, bo ja uważam, że ludzie bogaci to są bardzo dobrzy ludzie, nie mam negatywnych skojarzeń z bogatymi ludźmi. Człowiek staje się bogaty przez to, że dodaje wartość w życie innych ludzi. Jeżeli robię dobre buty i tobie się chodzi w tych moich butach dobrze to zapłacisz mi za nie więcej. Jeżeli naprawię ci dobrze samochód to przyślesz mi kogoś z rodziny czy znajomych, żebym naprawił mu samochód. Dlatego mam więcej klientów, więcej zarabiam, więc to są dobrzy ludzie. Oczywiście, są wyjątki. Ale co z tego? Wymienić sobie piątkę znajomych, znaleźć mentora, robić dokładnie to, co on. Zarabianie pieniędzy naprawdę jest proste. Ja całe życie szukałem sposobu, jak się zarabia pieniądze, ale teraz już wiem – robić swoje, być uczciwym, nie kłamać, dotrzymywać terminów i cały czas się doskonalić. Jeżeli znajdziecie sobie osobę, która zarabia tyle ile wy chcecie i będziecie robić to, co ona to będziecie w tym samym punkcie.

Wtedy kwestia czasu.

Tak. Ta granica – zauważyłem wśród znajomych i siebie – to jest 2 lata i to jest rakieta. Nagle pstryknięcie.

2 lata intensywnej pracy?

Ciężkiej pracy, której nikt nie widzi.

Gdzie można cie znaleźć Paweł?

Przede wszystkim teraz we Wrocławiu, bo tam się będę przeprowadzał na dzień nagrywania tego wywiadu. Na stronie pawelalbrecht.com. Facebook i YouTube – Albrecht o nieruchomościach. Tam na bieżąco wrzucam wszystkie materiały. Jest też audycja radiowa w radiu kontestacja.com Albrecht o nieruchomościach z której jestem najbardziej znany. To był moment w którym moja popularność wystrzeliła, bo to jest jedna z niewielu audycji w Polsce, która jest o nieruchomościach, dzięki temu mnie kojarzą ludzie. Jeżeli ktoś by chciał dowiedzieć się więcej o nieruchomościach to zapraszam na Akademię Sourcingu. Ty możesz potwierdzić, że warto.

Jak najbardziej.

Kwota jest niska i warto przyjechać. Tam się tak naprawdę wszystko zaczyna. To jest miejsce w którym się dowiesz, jak inwestować, w co inwestować, jak szukać okazji, jak je sprzedawać, jak zarabiać na nieruchomościach i zdobędziesz kontakty, żeby albo dostać pieniądze, albo przekazać pieniądze, albo znaleźć osoby, które będą odbierać okazje, podsyłać okazje – to jest idealne miejsce.

Wszystkie przydatne linki umieścimy na pewno w opisie do tego materiału. Paweł, bardzo ci dziękuję za poświęcony czas i za spotkanie. Mam nadzieję, że do zobaczenia przy jakiejś inwestycji.

Pewnie! Dzięki!

Cześć Paweł!

Witam.

Dziękuję, że zgodziłeś się wziąć udział w trzecim odcinku mojego vloga „Przygody przedsiębiorców”. Zacznę nieco kurtuazyjnie i zapytam – jak podoba ci się budynek w którym się znajdujemy Nordic Haven?

Jeżeli miałbym kupić tu jakiekolwiek mieszkanie to myślę, że to jest jedno z lepszych miejsc w którym można by w Bydgoszczy mieszkać.

Bardzo miło nam to słyszeć, bo takie inwestycje dopiero w Bydgoszczy powstają, więc mamy nadzieję, że będzie ich jak najwięcej i że Bydgoszcz będzie na arenie ogólnopolskiej błyszczeć jak najbardziej.

Tego wam życzę.

Dziękujemy. [śmiech]